poniedziałek, 21 listopada 2011

zimowe porządki

Jestem skazana na wieczny chaos.
Po raz kolejny miałam wysprzątać mieszkanie, wszystko posegregować, powkładać do pudełek, toreb i skrzynek, wymyć, wyrzucić, odkurzyć i po raz pierwszy w życiu nie przenosić bałaganu z jednego miejsca w kolejne. To wszystko by jakoś się odnaleźć i z uprzątniętym mieszkaniem rozpocząć nowe, poukładane życie.
Znowu nie wyszło... Najpierw przerosła mnie instrukcja obsługi worków próżniowych, bałagan koniec końców ukrył się w obszernej szufladzie komody w salonie, takiej specjalnej, awaryjnej do przeznaczonej do przyjmowania wszystkiego co nie ma swojego miejsca, ledwo co wyciągnięte zimowe ciuchy wsunęłam pod łóżko, gdzie przeczekają do kolejnego prasowania.
Gdy wydawało mi się, że już mniej więcej wszystko ogarnęłam, zapełnił się cały zlewozmywak, gdy umyłam naczynia, kot porozrzucał papiery, gdy już poukładałam je, to.....
I tak po niemalże 30 latach życia, w dalszym ciągu nie zaznałam porządku.

Brak komentarzy: