czwartek, 23 lutego 2012

Katedra w Barcelonie

Wzięłam się za nią po raz drugi. Za pierwszym razem zraziła mnie ilość stron, przez które ktoś ze słomianym zapałem nie da rady przejść. Doszłam wówczas do połowy, po połowie rozpoczęłam już inną lekturę.
Tym razem było inaczej - miałam bowiem dodatkową motywację - w trakcie wakacji, odwiedziłam tytułową katedrę, która wcale nie jest katedrą, a zwykłym kościołem. Imponującym - trzeba przyznać.
Za drugim razem książka była znacznie bardziej wciągająca. A kilku osobom udało się mnie mocno wkurzyć -  np. wielkiemu inkwizytorowi wymyśliłabym cały zestaw tortur, a tego Joana i Isabel wraz z jej gromadką nieraz chętnie przydusiłabym poduszką. Kilku innych bohaterów także, ale tych najchętniej.
Było też kilku fajnych bohaterów, ale czarne charaktery zdecydowanie bardziej rzucały się w oczy.

Brak komentarzy: